Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/83

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XIV.
CZŁOWIEK Z PLACU LUDWIKA XV.

Gilbert nie potrzebował tej zachęty. Wybiegł z pokoju, a ponieważ za długo byłoby wracać drogą, którą przyszedł, udał się wprost do drzwi od ulicy Coq-Héron, otworzył je bez pomocy odźwiernego, zatrzasnął za sobą i znalazł się na bruku.
Doskonale zapamiętał tor nakreślony przez Andreę i puścił się śladem Sebastjana.
Tym sposobem znalazł się w zaułku Saint-Hyacinthe.
Tam począł pilnie badać miejscowość.
Na trzecich drzwiach, po prawej stronie, dostrzegł otwór opatrzony kratą krzyżową, według opisu Andrei.
Opis Andrei był tak dokładny, że nie można się było omylić. Zastukał.
Nikt nie odpowiedział. Zastukał po raz drugi.
Wtedy posłyszał na schodach krok nieśmiały i podejrzliwy.
Zastukał po raz trzeci.
— Kto tam? — zapytał głos kobiecy.
— Otwórzcie!... — odparł Gilbert — i nie obawiajcie się niczego, jestem ojcem tego ranionego chłopca, któregoście unieśli.
— Otwórz, Albertyno — odezwał się głos drugi, to doktor Gilbert.
— Ojcze mój, ojcze! — zawołał głos trzeci, w którym Gilbert poznał Sebasitjana.
Odetchnął.
Drzwi się otworzyły. Gil/bert wymawiając podziękowanie, zbiegł ze schodów.