Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/835

Ta strona została przepisana.

ni się do stóp ołtarza ojczyzny, jak do progu nietykalnego schronienia.
Następnie od brzegów wody, daje się słyszeć pojedyńczy strzał z fuzji, a po nim bezpośrednio rozlega się silny ogień ręcznej broni.
Bailly został przyjęty wrzaskiem uliczników, zalegających pochyłość od strony Grenelle; pośród tego to wrzasku, dał się słyszeć wystrzał z fuzji i kula zraniła lekko dragona stojącego za merem Paryża.
Natenczas Bailly kazał dać ognia, ale tylko dla postrachu strzelić w powietrze.
Lecz jakby echem na ten wystrzał odpowiedziały inne strzały.
To gwardja płatna strzelała z kolei.
Do kogo? na co?
Na ten tłum spokojny, który otaczał ołtarz ojczyzny.
Przeraźliwy krzyk rozległ się po tym wystrzale, poczem ujrzano to, co dotąd widywano bardzo rzadko, a na co odtąd patrzano bardzo często.
Tłum uciekający i zostawiający za sobą nieruchome trupy, lub rannych tarzających się we krwi.
A pośród dymu i kurzu kawalerję ścigającą zawzięcie uciekających.
Pole Marsowe przedstawiało opłakany widok, strzały dosięgły najwięcej kobiet i dzieci.
Wówczas powstało to, co następuje zwykle w takich wypadkach, szał pragnący krwi i rzezi ogarniał stopniowo wszystkich.
Artylerja uszykowała armaty i była gotowa dać ognia.
Lafayette zaledwie zdążył zasłonić sobą i swym koniem paszcze armat.
Tłum plącząc się chwilę przerażony, bez myśli, instynktem rzucił się w szeregi gwardji narodowej z Marais i przedmieścia Ś-go Antoniego.
Gwardja przyjęła pośród swoje szeregi uciekających, a ponieważ wiatr pędził dym w jej stronę nie widziała nic, sądziła, że całą tę masę narodu pędzi tylko strach.