Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/847

Ta strona została przepisana.

dzą na światło dzienne, chociaż powinnyby pozostać ukryte na samem dnie serca... Nie, Najjaśniejsza Pani, przyszedłem tu, żeby mówić z królową i przepraszam, iż mimowolnie mówiłem do kobiety, lecz jestem gotów naprawić pomyłkę.
— A co miałeś pan powiedzieć królowej?
— Chciałem przedstawić położenie jej własne, położenie Francji, Europy, chciałem jej powiedzieć: „Najjaśniejsza Pani, stawiasz na kartę szczęście lub nieszczęście świata; przegrałaś pierwszą partję 6-go października, dziś, przynajmniej w oczach twych dworaków wygrałaś drugą. Ale zacząwszy od jutra, postawisz na karcie wszystko; jeżeli przegrasz, stracisz tron, wolność, a może nawet życie!...
— E!... wyrzekła żywo, prostując się królowa, czy sądzisz pan, że się cofniemy przed podobną obawą?
— Wiem, że król jest odważny, jest on prawnukiem Henryka IV; wiem, iż królowa jest bohaterką, jest ona córką Marji-Teresy; będę więc zawsze względem nich używał tylko dowodów przekonywujących; na nieszczęście wątpię, czy kiedykolwiek będę mógł przelać w serca króla i królowej te przekonania, które żywię w mojem.
— Dlaczegóż więc zadawać sobie tyle trudu?...
— Aby spełnić obowiązek, Najjaśniejsza Pani... Wierzaj mi, w czasach tak burzliwych jak te, w których żyjemy, każde usiłowanie, chociażby nawet bezowocowne, zostawia w sercu słodkie zadowolenie spełnionego obowiązku.
Królowa spojrzała w oczy Gilbertowi.
— Przedewszystkiem, Panie, powiedz, czy możliwem jest jeszcze ocalić króla?
— Tak sądzę.
— A monarchję?
— Mam nadzieję.
— A więc, panie... rzekła królowa z bolesnem westchnieniem, jesteś szczęśliwszym odemnie, gdyż ja uważam jedno i drugie za stracone i walczę jedynie z obowiązku sumienia.
— Rozumiem to, Najjaśniejsza Pani, gdyż pragniesz rządów despotycznych i króla z władzą nieograniczoną;