— Bardzo wiele, szczególnie ty, Najjaśniejsza Pani... Możesz mi okazać, że nie byłem istotą bez znaczenia w twych oczach.
— I cóż uczynić mam?
Barnave przyklęknął.
— Daj mi, Najjaśniejsza Pani swą rękę do pocałowania.
Łza zwilżyła suche powieki Marji-Antoniny; wyciągnęła do młodzieńca tę rękę białą i zimną, jak marmur, którą w ciągu jednego roku dotknęły najwymowniejsze usta z całego Zgromadzenia, usta Mirabeau i Barnava.
Barnave zaledwie jej dotknął. Widoczne było, iż biedny szaleniec obawiał się, że po przyciśnięciu ust do tej pięknej ręki, nie będzie mógł ich oderwać.
Następnie wstając, rzekł:
— Najjaśniejsza Pani! nie powiem ci z dumą: „monarchja jest ocaloną!“, lecz mówię ci: „jeżeli monarchja upadnie, ten, który nigdy nie zapomni, łaski, jaką mu obecnie wyświadczyła monarchini, zginie z nią razem!“
I, skłoniwszy się, wyszedł.
Marja-Antonina z westchnieniem patrzyła, jak się oddalał, a gdy drzwi się za nim zamknęły:
— Biedna wyciśnięta cytryno!... zawołała, nie wiele czasu potrzebowano, ażeby z ciebie zrobić łupinę!
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/873
Ta strona została przepisana.