Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/874

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXX.
POLE BITWY.

Staraliśmy się opowiedzieć straszne wypadki, jakie zaszły na polach Marsowych w dniu 17-ym lipca 1791; spróbujmy dać wyobrażenie o widoku, jaki przedstawiał dramat, który się tam odegrał i w którym Bailly i Lafayette byli głównymi aktorami.
Widok ten uderzył młodego człowieka w mundurze oficera gwardji narodowej, któy skręciwszy z ulicy Saint-Honoré, przeszedł most Ludwika XV i wszedł na pole Marsowe przez ulicę Grenelle.
Księżyc, otoczony chmurami, po za któremi niknął co chwila, oświetlał ten obraz grobowy.
Pole Marsowe przedstawiało widok pola bitwy, pokrytego umarłymi i rannymi, pośród których błądzili jak cienie, ludzie, przeznaczeni do rzucania umarłych w Sekwanę i do przenoszenia rannych do szpitala wojskowego Gros-Caillou.
Młody oficer, którego śladem od ulicy St, Honoré idziemy, zatrzymał się chwilę przy wejściu na pole Marsowe, a składając ręce z gestem naiwnego przerażenia, zawołał:
— Chryste Panie! więc tu jeszcze gorzej było, niż mi powiedziano!...
Poczem, przypatrując się przez chwilę osobliwszemu zajęciu, jakie się tam odbywało, zbliżył się do dwóch ludzi, niosących trupa ku Sekwanie:
— Obywatele... zapytał ich, co chcecie zrobić z tym człowiekiem?
— Pójdź z nami... odpowiedzieli, a zobaczysz.