— Chodźmy, chodźmy, ojcze Clouis!.., rzekła Katarzyna.
— Wejdź, panienko... wyrzekł stary, otwierając drzwi od pokoju chorej.
Katarzyna zapuściła wzrok w głąb pokoju. Matka jej leżała w łóżku, osłoniętem firanką zieloną, wełnianą, oświeconem lampką o trzech płomykach, jakie dotąd jeszcze widzieć można po folwarkach, pilnowana, jak to już powiedział ojciec Clouis, przez panią Clement.
Ta, siedząc w fotelu, pogrążona była w drzemce, właściwej pilnującym chorych, w drzemce, która trzyma środek między snem a czuwaniem.
Biedna matka Billot, nie zdawała się zmienioną, tylko jej cera stała się białą, jak kość słoniowa.
Można było myśleć, że spała.
— Matko!... moja matko!... krzyknęła Katarzyna, rzucając się na łóżko.
Chora otworzyła oczy, zwróciła głowę do Katarzyny, odbłysk przytomności zaświecił w jej oczach, usta wyszeptały niezrozumiałe dźwięki, których niepodobna było powiązać, oderwane od całości myśli; ręka jej podniosła się, chcąc dopełnić dotknięciem brak wzroku i słuchu, lecz wysilenie to było nad siły, poruszenie ustało, oczy się zamknęły i ręka zaciężyła, jak martwa, na głowie Katarzyny, klęczącej przy łożu matki, która powróciła do zdrętwienia, z jakiego jak prąd galwaniczny, wyrwał ją głos córki.
Z dwóch tych letargów, ojca i matki, jak dwie błyskawice z przeciwnych dwóch horyzontów, wypłynęły dwa przeciwne sobie uczucia.
Ojciec Billot ocknął się z omdlenia, aby odepchnąć Katarzynę; matka Billot wyszła z odrętwienia, aby przyciągnąć córkę do siebie.
Przybycie Katarzyny wywołało wzburzenie w folwarku.
Billota, a nie córki, oczekiwano.
Katarzyna opowiedziała o wypadku Billota, że w Paryżu jest również tak samo bliskim śmierci, jak żona jego w Pisseleu.
Katarzyna weszła do swego panieńskiego pokoiku, którego
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/900
Ta strona została przepisana.