Doktór Gilbert nie ukrywał wcale przed Pitoux wrażenia, jakie sprawiło na rannym zbliżenie się biednej kobiety do łoża.
Było widocznem, iż w umyśle jego pozostał ślad tego widzenia, jak pozostaje w pamięci po przebudzeniu wspomnienie przykrego snu.
W miarę, jak rozum jego wracał, chory rzucał w koło siebie oczyma, w których niknęła obawa, a pobłyskiwała nienawiść.
Sądził zapewne, iż lada chwila ukaże się fatalne zjawisko.
Nie wyrzekł wprawdzie ani słowa, ani razu nie wspomniał imienia Katarzyny, lecz doktór Gilbert zbyt głębokim był badaczem, aby nie odgadł, nie wyczytał wszystkiego.
Skoro zatem Billot zaczął przychodzić do zdrowia, wysłał Anioła Pitoux na folwark; on powinien był przestrzec Katarzynę.
Pitoux miał na to dwa lub trzy dni czasu, gdyż doktór nie chciał przed tym terminem oznajmić choremu o smutnej nowinie, jaką przyniósł Pitoux.
Objawił Katarzynie swoje obawy, jakiemi był przejęty na myśl, gdyby ją Billot tu zastał, lecz Katarzyna oświadczyła, że gdyby ją ojciec chciał nawet zabić przy łożu umierającej, nie odejdzie, nie zamknąwszy powiek swej matce.
Pitoux głęboko jęknął na to oświadczenie, lecz nie mógł znaleźć słów, aby ją przekonać.
Pozostał więc, gotów w razie potrzeby, stanąć między ojcem i córką.
Dwa dni i dwie noce tak upłynęły, podczas których życia matki Billot ulatywało z każdym tchem.
W dziesięć dni chora już nie jadła, utrzymywano ją tylko, posilając od czasu do czasu łyżką buljonu.
Niktby nie myślał, iż można żyć tak małym posiłkiem, prawda, że to biedne ciało tak mało żyło!
Podczas nocy z dnia 10-go na 11-ty, w chwili, gdy już oddechu wcale dostrzec nie można było, chora zaczęła się ożywiać, ręce i usta się poruszyły, oczy otworzyły się szeroko.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/902
Ta strona została przepisana.