Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/907

Ta strona została przepisana.

śmierci Izydora dwoje tylko przyjaciół pozostało jej na ziemi: matka i Pitoux,.
Matka pobłogosławiła ją; pożegnała; dziś jest jeszcze w trumnie, jutro będzie już w grobie!
Jeden Pitoux jej pozostał!
Niepodobna jej rozstać się bez boleści ze swym przedostatnim przyjacielem, tem więcej, gdy nim jest matka!
Pitoux czuł, iż powinien przyjść Katarzynie z pomocą; wszedł więc, a widząc słowa swoje daremnemi, spróbował ją podnieść.
— Jeszcze jednę, jedne tylko modlitwę, panie Pitoux!... wyrzekła.
— Zachorujesz, panna Katarzyno... rzekł Pitoux.
— To cóż?... spytała Katarzyna.
— Pójdę zatem po mamkę dla Izydorka.
— A! to prawda, to prawda, Pitoux... zawołała młoda dziewczyna.. jakże dobrym jesteś, Pitoux! jakże cię kocham!
Pitoux zachwiał się, i tylko co nie upadł wznak.
Odszedł, cofając się, i oparł o ścianę, a łzy ciche, prawie radosne, spłynęły mu po twarzy.
Czy Katarzyna nie powiedziała mu, że go kocha?
Pitoux nie łudził się, co do znaczenia jej uczucia dla siebie, lecz jakbądź go kochała, aby go tylko kochała, było to już wiele dla niego.
Skończywszy modlitwę, Katarzyna, jak to przyrzekła Aniołowi Pitoux, wstała i wolnym krokiem zbliżywszy się do młodzieńca, wsparła głowę na jego ramieniu.
Pitoux objął ją ręką, aby wyprowadzić z pokoju; nie opierała się, lecz z progu jeszcze odwróciła głowę, a spoglądając łzawem okiem na trumnę smutnie oświetloną dwiema świecami:
— Żegnaj mi matko! żegnaj po raz ostatni!... zawołała.
I wyszła.
Gdy Katarzyna chciała wejść do swego pokoju, Pitoux wstrzymał ją na progu.
— Czego chcesz?... spytała.