Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/932

Ta strona została przepisana.

Gilbert w sposób, jak można najdelikatniejszy, zapytywał go, czy nie potrzebuje pieniędzy, a na to Pitoux zwykle odpowiadał: „Nie, panie Gilbert“, co jednak nie przeszkadzało, że pan Gilbert dawał mu kilka luidorów, które Pitoux chował do kieszeni.
Kilka luidorów, wraz z jego prywatnemi dochodami i dziesięciną, jaką odbierał w naturze z lasów księcia Orleańskiego, stanowiły fortunę i nim Pitoux miał czas wydać ostatniego ludwika podana do uścisku dłoń Gilberta odradzała w jego kieszeni źródła Paktolu.
Nikt się zatem nie będzie dziwił, znając stosunki Anioła Pitoux, Katarzyny i Izydora, iż tenże opuścił spiesznie Bilota, aby się dowiedzieć, co się stało z matką i jej dzieckiem.
Droga wiodąca do Haramontu przechodziła przez Clouise.. O sto kroków od szałasu spotkał ojca Clouis, który powracał z zającem w torbie.
W dwóch słowach ojciec Clouis zawiadomił Anioła Pitoux, iż Katarzyna prosiła go znowu o dawne schronienie, że biedna zanosiła się od płaczu, wchodząc do pokoju, gdzie została matką i gdzie Izydor dał jej tyle dowodów swojej miłości.
Lecz wszystkie te smutki nie były bez pewnego uroku. Ktokolwiek doświadczył wielkiej boleści, wie dobrze iż najcięższą chwilą jest ta, gdy wyschłe łzy płynąć przestają; słodkie uspokojenie wraca, gdy znów obficie wytrysną.
To też gdy Pitoux ukazał się na progu chaty, znalazł Katarzynę siedzącą na łóżku ze łzami w oczach i dzieckiem na ręku.
Zobaczywszy Ludwika Pitoux, położyła dziecko na kolanach a ręce i czoło podała młodemu człowiekowi. Pitoux z radością uścisnął ręce i ucałował czoło, a dziecko znajdowało się przez chwilę osłonięte tarczą, jaką nad niem tworzyły ściskające się ręce i usta Ludwika, złożone na czole matki.
Potem padając na kolana i całując drobne rączki dziecka: