Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/939

Ta strona została przepisana.

chodnie Zgromadzenia? Gdzie się podzieli Mirabau, Sieyes’y, Duporty Bailli’owie, Robespierr’y, Bamavy, Cezales’y. Wszystko to zniknęło.
Zrzadka miejscami, jakby zabłąkane pośród pełnej życia młodzieży, ukazywały się głowy białe, reszta przedstawiała Francję młodą i mężną, Francję z czarnemi włosami.
Piękne głowy na łup dla rewolucji, bo prawie wszystkie ściętemi zostały!...
Wewnątrz kraju dawały się czuć zarody wojny domowej, a widziano też zbliżającą się wojnę z obcymi. Wszyscy młodzi posłowie nie byli zwyczajnymi deputowanymi, byli również walczącymi. Żyronda, która na przypadek wojny ofiarowała się cała, od dwudziestu do pięćdziesięciu lat, stanąć na granicy, Żyronda przysłała przednią straż swoją.
Tą strażą był sam rdzeń ludu, mającego się zwać Żyrondystami, ludu, który imię swoje przekazał sławnemu oddziałowi, co mimo licznych błędów pozostał sympatycznym dla licznych nieszczęść swoich.
Zrodzeni podmuchem wojny, stanęli jak atleci do walki, na broczącej krwią arenie życia politycznego.
Widząc, w jaki burzliwy sposób zasiadali na swych miejscach w Izbie, przeczuwano podmuchy wichrów które sprowadziły nawałnicę 20-go czerwca, 10-go sierpnia i 21-go stycznia.
Niema już strony prawej, prawica zniesiona, niema już zatem arystokratów.
Całe zgromadzenie występuje przeciw dwom nieprzyjaciołom: przeciwko szlachcie i księżom.
Jeżeli chcieliby się opierać, polecono złamać ich opór.
Co Się tyczy króla, pozostawiono sumieniu deputowanych orzeczenie, jak z nim postąpić należy. Żałują go i mają nadzieję, że potrafi się wyłamać z pod władzy: królowej, arystokratów i księży.
Jeżeli będzie ich podtrzymywał, przepadnie wraz z nimi.
Biedny król, już go nie nazywają ani królem, ani Ludwi-