Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/94

Ta strona została przepisana.

bastjana z Tuilleries, a Gilbert rozmawiał z królem. Nie zastał więc ani Gilberta, ani Sebastjana tylko Billota, który nic nie wiedział ani o jednym, ani o drugim.
Nieszczęsny Pitoux był tak niespokojny, że nie wspominał nic Billotowi o Katarzynie. Cała jego rozmowa była tylko jednem narzekaniem na to, że go Sebastjan nie zastał w domu.
A ponieważ zabrał z sobą list Sebastjana, ażeby się nim w razie potrzeby usprawiedliwić przed Gilbertem, odczytywał go, wcale bezużytecznie, bo czytał go już tyle razy, że prawie umiał na pamięć.
Smutno więc obydwum upływał czas aż do drugiej z rana. Sześć godzin!... O drugiej młotek zakołatał po raz dziesiąty od przybycia Pitoux.
Za każdym razem zawodziła go nadzieja i Pitoux smutny, wolnym już krokiem wracał do Billota.
Nareszcie, ostatni raz, zbiegłszy prędzej jeszcze niż przedtem, uradował się, bo spostrzegł wracających ojca i syna.
Gilbert podziękował dobremu chłopcu jak na to zasługiwał, to jest uściśnieniem ręki, a domyślając się, że po dziesięciu milach drogi i sześciogodzinnem oczekiwaniu musi potrzebować spoczynku, życzył mu dobrej nocy i spać odesłał.
Uspokojony co do Sebastjana, Pitoux miał teraz interes do Billota. Dał mu więc znak, aby udał się z nim i Billot poszedł.
Gilbert raz jeszcze dobrze opatrzywszy syna już śpiącego, ułożył się na fotelu przy jego łóżku, tembardziej, że chłopiec miał gorączkę.
Niebawem, wspomniawszy w jakim niepokoju zostawać musiała Andrea. zawołał służącego, i kazał mu rzucić do najbliższej skrzynki pocztowej list, zawierający te tylko słowa:
„Bądź^pani spokojna, chłopiec odnaleziony i nic mu się złego nie stało“.
Nazajutrz, Billot z samego rana prosił o pozwolenia zobaczenia się z Gilbertem i uzyskał takowe.
Poczciwa twarz Ludwika Pitoux ukazała się uśmiech-