Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/943

Ta strona została przepisana.

Trzy części tych, którzy przysięgali, zdecydowani byli nie dochować przysięgi.
Pomimo to, rozgłos wydanych trzech dekretów rozszedł się po Paryżu.
Niema już tytułu królewskiego!
Niema tronu!
Jest tylko zwyczajny fotel po lewicy prezydującego, co znaczy prawie tyle. „Niema już króla“.
Finansiści jak zwykle zlękli się pierwsi, akcje spadły nadzwyczajnie, bankierzy zadrżeli.
Dziewiątego października nastąpiła wielka zmiana.
Nowa uchwała zniosła godność główno-dowodzącego gwardją narodową.
Dziewiątego października Lafayette miał się podać do dymisji, i każdy z sześciu dowódców legji miał nią rządzić z kolei.
Dzień siódmego października, dzień przeznaczony na posiedzenie królewskie, nadszedł nareszcie.
Król ukazał się w sali.
Wbrew oczekiwaniu, tak przywileje były jeszcze wielkiemi, gdy król wszedł, wszyscy odkryli głowy i rozległy się jednomyślne oklaski.
Zgromadzenie wołało: „Niech żyje król“.
W tejże chwili jakby rzucając wyzwanie nowym deputowanym, rojaliści zawołali z trybuny:
— Niech żyje Najjaśniejszy Pan!
Przeciągły szmer przebiegł po ławkach reprezentantów narodu. Oczy podniosły się ku trybunom i przekonano się, że to z trybun przeznaczonych dla byłych członków konstytucji okrzyki się rozlegały.
— Dobrze panowie!... mruknął Couthon, jutro się zajmiemy wami.
Cisza zapanowała.
Król dał znak, iż chce mówić.
Mowa, którą wypowiedział, napisana przez Duporta du Tertre z nadzwyczajną szczerością, wywarła wielkie wra-