Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/949

Ta strona została przepisana.

— Dobrze!... powiedział Bertrand de Got.
— Drugą, to zdjęcie exkomuniki ze mnie i moich.
Flip był wyklętym.
— Dobrze!.. wyrzekł Bertrand, zdziwiony, iż żądano od niego tak mało, czyniąc dla niego tak wiele.
— Chcę po trzecie, abyś mi zabezpieczył w mojem królestwie dziesięciny duchowne na lat pięć, dla wyrównania wydatków poniesionych na wojnę z Flandrją.
— Dobrze!
— Chcę po czwarte, abyś zniszczył bullę papieża Bonifacego: „Ausculta filii.“
— Zgadzam się.
— Chcę po piąte, abyś powrócił do godności kardynałów: Marka Jecobo i Piotra de Colonna, i udzielił tej godności kilku przyjaciołom moim.
— Zgadzam się! zgadzam się najchętniej!
Poczem gdy Filip milczał:
— A szósta łaska, królu? — zapytał arcybiskup niespokojnie.
— O szóstej... odpowiedział Filip Piękny, będę mówił w właściwym czasie i miejscu, gdyż to rzecz ważna i tajemnicza...
— Ważna i tajemnicza?... powtórzył Bertrand de Got.
— Ważna i tak tajemnicza, iż żądam, abyś mi ją naprzód na krucyfiks zaprzysiągł.
I zdjął krzyż z piersi i podał go arcybiskupowi.
De Got nie zawahał się ani chwili, był to bowiem ostatni szczebel, który go dzielił od papiestwa.
Wyciągnął rękę nad wizerunkiem Zbawiciela i wyrzekł głosem pewnym:
— Przysięgam!
— Dobrze... powiedział król. W którem z miast mego królestwa chcesz być koronowanym?
— W Lyonie.
— Chodź więc ze mną! Jesteś papieżem pod imieniem Klemensa V-go.