Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/956

Ta strona została przepisana.

umysły, zwłaszcza, że inna wieść podniecająca rozeszła się po mieście.
Oto wielki kufer napełniony srebrem, został wyniesiony za miasto.
Nazajutrz nie było mowy o jednym, lecz o sześciu kufrach.
Na trzeci dzień zrobiło się z tego osiemnaście pak pełnych.
Cóż to było za srebro w tych pakach?...
Były to przedmioty z lombardu, które partja francuska opuszczając miasto, chciała jak mówiono zabrać ze sobą.
Wiadomość wywołała w mieście burzę, a ta jak wicher, jak ów sławny wicher Zoa-zou zawsze sprowadza spustoszenie.
Bieda tak była wielka w Awinjonie, iż każdy miał coś w zastawie.
Jakkolwiek mało zastawiał biedny, miał się jednak przez to za zrujnowanego.
Bogatego rujnuje strata miljona, biednego strata łachmana; wszystko względnem jest na świecie.
Było to szesnastego października, jednej niedzieli wieśniacy z okolic przyszli do miasta na mszę w kościele. W owej epoce każdy chodził uzbrojony. Chwila zatem dobrze była wybraną, cios dobrze wymierzony.
Nie szło już o stronnictwo, ale o złodziei, którzy okradli biednych.
Tłum napływał do kościoła Kordyljerów, wieśniacy, mieszczanie, rzemieślnicy, tragarze; biali, czerwoni, trójkolorowi krzyczeli, aby natychmiast zdano im rachunki na ręce Lescuyera.
Dlaczego wybrano Lescuyera?...
Niewiadomo.
Wtem przyprowadzono Lescuyera do kościoła.
Chciał się schronić do ratusza, ale go poznano, porwano i zaczęto popychać ku kościołowi kułakami, nogami i kijami.