Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/958

Ta strona została przepisana.

Lescuyer nie miał czasu na pisanie, zresztą jego usprawiedliwienie nie byłoby czytanem; tłum był za wielki.
Pośród tego tłumu, Lescuyer spostrzegł za ołtarzem małe drzwiczki; gdyby mógł się do nich dostać, byłby może ocalonym!...
Rzucił się ku nim w chwili, gdy się tego najmniej spodziewano.
Mordercy stanęli zdziwieni. Nagle u stóp ołtarza robotnik z fabryki jedwabiów tak silnie uderzył nieszczęśliwego zbiega kijem w głowę, że kij się roztrzaskał, a Lescuyer ogłuszony padł, jak wół pod obuchem i potoczył się tam właśnie, gdzie sobie życzono — do stóp ołtarza.
Gdy kobiety aby ukarać usta, które wyrzekły bluźnierstwo rewolucyjne: „Niech żyje wolność“, krajały mu usta w płaty, — mężczyźni wyskakiwali na jego brzuchu, miażdżąc go, jak świętego Stefana kamieniami.
Lescuyer wołał zakrwawionemi usty:
— Przez litość bracia moi!... w imię ludzkości siostry moje!... zabijcie mnie!...
Żądał biedak za wiele.
Musiał wycierpieć wszystkie męki konania!..
Oto jakie to wieści przychodziły do Zgromadzenia prawodawczego w odpowiedzi na filantropijną mowę Faucheta.
Prawda, że na trzeci dzień nadeszła znów inna wiadomość.
Duprat i Jourdan zawiadomieni zostali o tem, co się działo, lecz gdzie szukać ludzi swych rozproszonych?...
Duprat powziął myśl, iżby uderzyć na gwałt w sławny dzwon srebrny, który odzywał się tylko w dwóch wypadkach: przy wyborze oraz przy śmierci papieża.
Wydawał on dźwięk dziwny, tajemniczy...
Dźwęk ten wywarł podwójne wrażenie, zmroził serca papistów a dodał odwagi rewolucjonistom.
Na dźwięk tajemniczego dzwonu, wieśniacy wyszli z miasta i uciekli w kierunku swych mieszkań.
Jourdan na wezwanie srebrnego dzwonu, zebrał prawie