Ten szmer, była to pogróżka 30-tu miljonów głosów. Nie mówiły one jeszcze, ale szemrały, a Brissot wytłumaczył te szmery w sposób: „nie czekajmy aż nas uderzą, uderzmy sami“.
Od chwili, gdy na te groźne słowa odpowiedział grzmot oklasków, Francja była potężną, była pewną zwycięstwa.
Przejrzyjmy pobieżnie różne sprawy poszczególne, aby co najprędzej przystąpić do tego, co do opowiedzenia pozostaje.
Odgłos wypadków w Wandei, morderstwa w Awinjonie, zniewaga Europy, rozległy się w Zgromadzeniu prawodawczem, jak uderzenie piorunu.
Dnia 20-go października, Brissot zadawalniał się nałożeniem podatków na dobra emigrantów.
Dnia 25-go tegoż miesiąca Condorcet skazał dobra ich na sekwestr, a nadto, wymagał od nich przysięgi obywatelskiej. Żądał przysięgi obywatelskiej od ludzi, którzy się trzymali zdala od Francji, i byli przeciwko Francji uzbrojeni.
Powstało wówczas dwóch reprezentantów, którzy stali się Barnavem i Mirabeau tego nowego zgromadzenia: powstali Vergniaud i Isnard.
Vergniaud, jedna z tych natur sympatycznych, czułych, poetycznych, z tych natur, jakie zwykle rewolucje pociągają ku sobie, pochodził z żyznego Limoges.
Więcej czuły i serdeczny aniżeli namiętny, wzrosły w szczęśliwych warunkach, zwrócił był na siebie uwagę Turgota, intendenta z Limousin, i ten wysłał go do szkół w Bordeaux. Wymowa Vergniaud‘a była tak cierpką i gwałtowną, jak Mirabeau, natchniona duchem Greków, przeładowana mitologją, mniej jednak była rozwlekła i mniej dobitna niż Barnava. Najbardziej żywotną częścią tej wymowy, był głos dźwięczący o litość. Pośród gwałtownych i wzniosłych uniesień trybuny, z jego piersi płynął zawsze głos żądający litości. Przywódca stronnictwa niezadowolonych, gwałtownych, kłótliwych, wznosił się zawsze spokoj-
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/963
Ta strona została przepisana.