Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/97

Ta strona została przepisana.

A jednak ponury pałacu!... każdy z nich do wnętrza wstępował wśród okrzyków radości ludu, a każdy uśmiechnięty wierzył życzeniom tłumu; dzięki czemu, zawiele myśleli oni o własnych, a zamaiło o sprawach ludowych; lud spostrzegł to i dnia pewnego wyrzucił ich za drzwi, jak rządców niewiernych i niewdzięcznych.
Tak więc, po strasznej podróży szóstego października odbytej wśród błota, krwi i krzyków, blade słońce wschodzące nazajutrz, zastało dziedziniec Tuilleries pełen ludu wzruszonego powrotem króla i spragnionego jego widoku.
Cały dzień Ludwik XVI przyjmował ciała konstytucyjne. Lud tymczasem czekał, szukał pana poprzez szyby a ten, kto ujrzał, wołał do sąsiada:
— Widzisz?... widzisz?... to on!...
O dwunastej w południe musiał się król pokazać na balkonie, a jednomyślne oklaski i okrzyki wzbiły się w gorę.
Wieczorem trzeba było zejść do ogrodu; przywitały go łzy i wzruszenia.
Księżniczka Elżbieta, serce młode, pobożne a naiwne pokazywała lud ten mówiąc do brata:
— Zdaje mi się, że nietrudno nad takimi panować.
Mieszkanie jej było na dole. Wieczorem kazała otworzyć okna — i wieczerzę spożywała wobec wszystkich.
Mężczyźni i kobiety patrząc przez okna kłaniali się, szczególniej kobiety dzieciom swym, stawianym na krawędzi okna, kazały ją pozdrawiać i mówiły, że jest bardzo piękna.
A dzieci powtarzały: „Jesteś pani bardzo piękna!" i przesyłały drobnemi rączkami pocałunki bez końca i miary.
Każdy mówił: „Rewolucja skończona; król oswobodzony z Wersalu od dworzan i doradców. Urok który władzę królewską więził wśród świata automatów i posągów, nazwanego Wersalem, przerwany, zniszczony. Dzięki Bogu, król powrócił do życia i prawdy, to jest Najjaśniejszy Panie!... dotąd mogłeś tylko źle czynić; do rzeczywistej natury człowieka. Chodź tu, między nas, dziś wśród ludu twego, wolno ci spełnić wszelkie dobro!“....
Często masy a nawet jednostki — mylą się w sądzie