Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/974

Ta strona została przepisana.

— O! panie! tyle głów i tyle serc porywa za sobą ten wicher burzliwy, że niewiadomo komu ufać — doprawdy...
— Czyż dlatego królowa z polecenia Umiarkowanych przyjmuje ministra na sposób pani Stael?
Marja-Antonina zadrżała.
— Wiesz pan o tem?... spytała.
— Wiem, Najjaśniejsza Pani, że Wasza królewska mość dała słowo panu de Narbonne...
— I ganisz mi to pan może?
— Nie, Najjaśniejsza Pani; jest to próba, tak dobra, jak wiele innych. Gdy król wszystkiego poprobuje, skończy może na tem, od czego zacząć był powinien.
— Znałeś panią de Stael?
— Miałem ten zaszczyt. Po wyjściu z Bastylji przedstawiłem się jej, w jej własnym domu, i zostałem przez pana Neckera objaśniony, że to na rozkaz królowej zostałem aresztowany.
— Obiecaliśmy sobie nie wspominać nigdy o tej pomyłce... powiedziała Marja-Antonina z uśmiechem.
— Nie powracam do niej, Najjaśniejsza Pani, odpowiadam jedynie na zapytanie Waszej królewskiej mości.
— Co pan sądzisz o panu Necker?
— Poczciwy niemiec, mieszanina żywiołów przeróżnorodnych, człowieczyna, który przeszedłszy stopnie śmieszności popadł w napuszoność.
— Lecz czy pan nie należysz do tych, którzy popchnęli króla, aby go powołał na nowo?
— Pan Necker słusznie czy niesłusznie, był najbardziej popularnym w królestwie i dlatego też powiedziałem królowi: „Najjaśniejszy Panie, oprzyj się na tej popularności“.
— A pani de Stael?...
— Najjaśniejsza Pani czynisz mi zaszczyt zapytując, co myślę o pani de Stael?
— Tak, panie... — Biorąc rzecz ze strony fizycznej, ma ona: nos za wielki, usta za grube i niezgrabną figurę.