Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/977

Ta strona została przepisana.

— Czy mówisz pan o tym, który Isnard ucałował w klubie Jakobinów?
— Niestety, Najjaśniejsza Pani, mówię o tym, który wisi nad głową Waszej królewskiej mości!...
— Zdaniem tedy pańskiem, źle czynimy powołując pana de Narbonne do ministerjum wojny?...
— Byłoby lepiej wziąść odrazu tego, który po nim nastąpi.
— A któż totaki?...
— Dumouriez.
— Dumouriez, ten bohater przypadkowy?...
— A!... Okrutne słowo wyrzekłaś Najjaśniejsza Pani!... I do tego bardzo względem pana Dumouriez niesprawiedliwe!...
— Czyż nie był on prostym żołnierzem?...
— Wiem o tem, Najjaśniejsza Pani, że Dumuoriez nie należy do szlachty uprzywilejowanej, która ma wszystko za sobą. Dumouriez, szlachcic z prowincji, nie mogąc pułku ani dostać, ani kupić, wstąpił do służby jako prosty żołnierz. Mając lat dwadzieścia, wolał dać się porąbać pięciu czy sześciu zbrojnym, aniżeli się poddać. Mimo dowodów takiej odwagi i prawdziwej inteligencji, czas długi służył na bardzo niskich stopniach...
— Jeżeli mówisz pan o jego inteligencji, to jej nie przeczę... służył za szpiega Ludwikowi XV-mu.
— Dlaczegóż szpiegostwem nazywać u niego to, co u innych zowie się dyplomacją?... Wiem, iż korespondował z królem bez wiedzy ministrów; ale któreż serce szlachetne nie tak by postąpiło?...
— Ależ panie... zawołała królowa, zdradzając głęboką znajomość polityki szczegółami, w jakie wchodziła, — toż to człowiek bez zasad, bez poczucia honoru, ten pański protegowany!... Pan de Choiseul mówił mi... że Dumouriez przedstawił mu dwa projekty co do Korsyki. Jeden, żeby ją ujarzmić, drugi, żeby ją oswobodzić!...
— Prawda, Najjaśniejsza Pani, ale pan de Choiseul za-