Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/983

Ta strona została przepisana.

więcej nawet, bo chwilowe to zamianowania ściągnęłoby podejrzenie, iż król nie chce nowego ministra i czeka tylko sposobności, aby przywrócić dawnego.
— A gdybym nawet miał ten zamiar, czy uważasz pan, iż przeprowadzenie go byłoby mi niemożliwem?...
— Zdaje mi się, Najjaśniejszy Panie, iż powinieneś raz już przecie i to stanowczo, zerwać z przeszłością.
— I zostać może Jakobinem, nieprawdaż?...
— Na honor, gdyby to Wasza królewska mość uczyniła, nabawiłoby niemałego kłopotu wszystkie stronnictwa, a zwłaszcza Jakobinów.
— Więc dlaczegóż nie radzisz mi pan odrazu włożyć czapkę czerwoną?...
— Ah!... Najjaśniejszy Panie, gdybyż to stanowiło wszystko!... rzekł Dumouriez.
Król spojrzał z niedowierzaniem na człowieka, który mu w taki sposób odpowiadał, i zapytał:
— A zatem zgadzasz się pan na ministerjum, byle tylko nie było ono chwilowem?...
— Na nic się nie zgadzam, Najjaśniejszy Panie, oczekuję tylko rozkazów Waszej królewskiej mości, wolałbym jednak być wysłanym na granicę, niż pozostać w Paryżu.
— A cobyś pan powiedział, gdybym cię stanowczo zatrzymał w Paryżu i ostatecznie włożył ci na barki obowiązki ministra spraw zagranicznych?...
— Powiedziałbym, Najjaśniejszy Panie, że pozbyłeś się uprzedzeń, jakiemi cię przeciw mnie natchnięto... odrzekł z uśmiechem.
— Bo tak jest rzeczywiście, Dumouriez, jesteś więc moim ministrem?...
— Najjaśniejszy Panie, oddaję się na twoje usługi, lecz...
— Zastrzeżenia?...
— Wyjaśnienia, Najjaśniejszy Panie.
— Mów, słucham cię.
— Stanowisko ministra różni się dziś bardzo od tego, czem było dawniej. Nie przestając być wiernym sługą Wa-