on, lecz przynajmniej jako dobry chrześcijanin. Mów pan dalej...
Dumouriez milczał chwilę, zdziwiony stałością króla, jakiej się po nim nie spodziewał.
— Najjaśniejszy Panie... wyrzekł, pozwól mi zmienić przedmiot rozmowy.
— Jak ci się podoba, chciałem ci tylko dowieść, że nie lękam się przyszłości, którą mnie straszą, a jeżeli się jej lękam, to przynajmniej jestem na nią przygotowany.
— Najjaśniejszy Panie, czy po wszystkiem co wypowiedziałem, mam się jednak uważać za ministra Waszej królewskiej mości?...
— Naturalnie, panie.
— Zatem na pierwsze posiedzenie przyniosę cztery depesze, uprzedzam jednak Waszą królewską mość, że ani w zasadach, ani w stylu, nie będą one podobne do dawnych: musimy się stosować do okoliczności. Jeżeli pierwsza moja praca spodoba się Waszej królewskiej mości, będę szedł dalej, w przeciwnym razie, gotów jestem w każdej chwili, służyć królowi i ojczyźnie, jako żołnierz na granicy kraju, gdyż cokolwiekbądź mówiono Waszej królewskiej mości o moich zdolnościach w dyplomacji, tam tylko jest rzeczywiste pole moje i tam przedmiot studjów moich od lat trzydziestu sześciu...
Skłonił się, aby odejść.
— Zaczekaj... wyrzekł król, jesteśmy w zgodzie co do jednego punktu, ale pozostało ich jeszcze sześć.
— Czy tyczące się moich kolegów?...
— Tak jest, nie chcę, żebyś mi mówił, iż ten lub ów stoi ci na przeszkodzie, wybierz sobie zatem sam skład ministerjum.
— Najjaśniejszy Panie, za wielką wkładasz na barki moje odpowiedzialność.
— Sądzę, iż uprzedzam tylko życzenia, składając to w twoje ręce.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/985
Ta strona została przepisana.