— Więc kogóż masz pan jeszcze?... pytał król nalegająco.
— Mamy pana de Grave, który zostaje z nami...
Pan de Grave podniósł się.
— Najjaśniejszy Panie, wyrzekł, mowa pana Dumourieza zadziwiła cię przed chwilą swą śmiałością, moja zadziwi cię więcej jeszcze, swoją pokorą.
— Mów pan, powiedział król.
— Patrz, Najjaśniejszy Panie, rzekł pan de Grave, podając królowi papier, oto definicja trochę surowa, lecz słuszna, jaką o mnie skreśliła kobieta wielkich zasług; zechciej ją przeczytać.
Król czytał.
„De Grave jest to pod każdym względem mały człowiek. Natura utworzyła go łagodnym i cichym, on zaś chce się okazywać dumnym, gdy serce nakazuje mu być uprzejmym. Z tego wynika, iż chcąc wszystko pogodzić, staje się istotnie niczem. Zdaje mi się, że widzę go, jak dworuje królowi: zadziera głowę na swym drobnym korpusie, pokazuje białka swych niebieskich oczek, których nie może utrzymać otwartych po śniadaniu, bez wychylenia kilku filiżanek kawy. Mówi mało, jakby przez ostrożność, a w istocie dla braku poglądów i tak często traci głowę wśród nawału zajęcia w swym departamencie, iż lada dzień poprosi o dymisję“.
— Rzeczywiście, rzekł król, wahając się, czy ma dokończyć czytania, i czyniąc to jedynie na wyraźną prośbę pana de Grave, definicja prawdziwie kobieca, czyżby to była pani Stael?
— Nie, Najjaśniejszy Panie, pochodzi ona od kogoś silniejszego, od pani Roland.
— I pan, panie de Grave, zgadzasz się na tę opinję o sobie?
— W wielu punktach, Najjaśniejszy Panie! Pozostanę więc w ministerjum dla obznajmienia mego następcy z biegiem rzeczy, ale potem będę prosić Waszej królewskiej mości o dymisję.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/990
Ta strona została przepisana.