Dumouriez spiesznie opuścił królowę, gdyż rozpacz jej sprawiała mu przykrość. Dumouriez mało się wzruszał ideami, lecz mocno cierpieniem ludzi. Nie pojmował wcale znaczenia sumienia politycznego, lecz niezmiernie czuł nędzę ludzką; przytem czekał nań Brissot, aby szli do Jakobinów. Dumouriez nie chciał się opóźniać ze złożeniem swej czołobitności straszliwemu klubowi.
Co się tyczy Zgromadzenia, mało go ono obchodziło od czasu, gdy miał za sobą Pétiona, Gensonnégo, Brissota i Źyrondę.
Ale nie miał za sobą Robespierra, Collot d’Herbois i Couthona, ci zaś trzej rządzili u Jakobinów.
Jego ukazanie się, wcale nie było spodziewane, był to rzeczywiście krok zbyt śmiały dla królewskiego ministra, to też zaledwie nazwisko jego zostało wymówione, oczy wszystkich zwróciły się ku niemu.
Co Robespierre uczynił na ten widok?
Robespierre obrócił się tak jak i inni, i pozostał milczącym i ponurym.
Grobowe milczenie zaległo salę.
Dumouriez zrozumiał, iż należało mu zerwać z przeszłością.
Jakobini przyjęli czapki czerwone, jako oznakę równości, kilku z nich tylko, sądząc zapewne, że ich patrjotyzm jest już dość znanym, nie nosiło takowych.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/997
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ VIII.
CZERWONA CZAPKA.