Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/998

Ta strona została przepisana.

Do tych i Robespierre należał.
Dumouriez nie namyślał się wcale, rzucił swój kapelusz zdala od siebie, wziął z głowy najbliżej stojącego czapką czerwoną, przwdział ją i z tą oznaką równości wszedł na trybunę.
Cała sala zagrzmiała oklaskami.
Cos podobnego do syku węża dało się słyszeć wśród oklasków i przytłumiło je natychmiast.
Sykanie wyszło z ust Robespierra.
Dumouriez przyznawał później kilkakrotnie, iż nigdy świszczenie kul nad głową nie sprawiło mu takiego drżenia, jak przeciągły gwizd ten z ust byłego deputowanego z Arras.
Lecz Dumouriez był zapaśnikiem nielada, był generałem i mówcą, któremu w boju i na mównicy trudno było pomięszać szyki.
Czekał ze spokojnym uśmiechem, dopóki cisza nie zaległa sali i głosem dźwięcznym przemówił:
— Bracia i przyjaciele! wszystkie chwile mego życia poświęcam odtąd na spełnienie woli narodu, oraz na usprawiedliwienie zaufania króla konstytucyjnego. W układach mych z zagranicą użyję wszystkich sił wolnego narodu, iżby układy te wkrótce zakończyły się trwałym pokojem lub stanowczą wojną.
Tu, mimo świstu Robesperra, oklaski powtórzyły się na nowo.
— W razie wojny, ciągnął dalej mówca, rzucam pióro polityki i powracam zająć moje stanowisko przy wojsku, ażeby zwyciężyć lub umrzeć wraz z braćmi moimi. Wielki ciężar spoczywa na moich barkach, bracia, pomóżcie mi go dźwigać; potrzebuję rad, przesyłajcie mi takowe w dziennikach; mówcie prawdę, szczerą prawdę, lecz odrzucajcie oszczerstwa, i nie odpychajcie obywatela, o którym wiecie, iż jest szczerym, nieustraszonym i że chce się poświęcić dla dobra rewolucji.
Dumouriez skończył i zszedł z trybuny pośród oklasków,