Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/107

Ta strona została przepisana.

tu zatrzymać, dałbym dowód, że ci życzę nieszczególnie. Przykrem mi jest to co robię — ale nie mogę postąpić inaczej dla spokoju mego sumienia; pomimo, albo raczej dla tego właśnie, żeś mi się bardzo podobał, mój gościu kochany.
— Jeżeli naprawdę podobałem ci się, baronie, to nie zmuszaj mnie, ażebym się zabierał i wynosił do miasteczka, kiedy jestem strudzony, tu mógłbym wyprostować moje członki i wypocząć sobie w łóżku. Nie przesadzaj swego niedostatku, jeżeli nie chcesz, abym cię posądził o złą wolę względem mnie.
— No, jeżeli tak, to i owszem, to przenocuj pan w zamku.
Obejrzał się za La Brie, a dostrzegłszy stojącego w kącie, powiedział:
— Zbliż no się, stary łajdaku!
La Brie podszedł z pokorą.
Ruszże się niedołęgo do licha i powiedz, czy czerwony pokój będzie odpowiedni dla gościa?
— O, panie baronie — odpowiedział sługa, wszak to pokój, w którym mieszka pan Filip, skoro do Taverney przyjeżdża.
— To co jest doskonałem dla biednego porucznika, przybywającego dla przepędzenia paru miesięcy u zrujnowanego ojca, może być całkiem nieodpowiedniem dla pana, jeżdżącego we cztery konie pocztowe.
— Zaręczam, panie baronie, wtrącił Balsamo, że będzie mi tu wybornie.