Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1091

Ta strona została przepisana.

— Czy oceniasz, hrabino, szczerość Jego Eminencji — wtrącił Richelieu — przyznał się wszak w tej chwili, że ma jakąś schadzkę.
— Na którą się spóźnię — dodał kardynał.
— To być nie może — rzekła Dubarry — książę de Rohan zawsze musi zrobić wszystko, co postanowił.
— Tym razem potrzebaby na to cudu.
Richelieu i hrabina zamienili z sobą spojrzenia; Dubarry zwróciła się do kardynała:
— Czy Wasza Eminencja wierzy w cuda? — zagadnęła.
— A to dobre, hrabino, religja nasza czyni z nich artykuł wiary — odpowiedział, siląc się na powagę de Rohan.
— Nie mówię o dawnych bynajmniej, pytam, czy Wasza Eminencja wierzy w cuda w naszych czasach.
— Co prawda, coraz rzadziej się one teraz przytrafiają. Jednakże....
— Jednakże, co?
— Patrzyłem niedawno na rzeczy, które, jeżeli nie były cudowne, to w każdym razie nadzwyczajne.
— Książę widział takie rzeczy?
— Na honor....
— Czy nie wiesz, hrabino, że, jak mówią, Jego Eminencja ma jakieś związki z duchami, co może nie jest zupełnie zgodne z religją.
— Ale zato może być bardzo dogodne pod wielu innemi względami — rzekła Dubarry.