Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1099

Ta strona została przepisana.

— Cóż ci to szkodzi, mój książę, jedziemy przecie we dwoje?
— Wreszcie, jeżeli cokolwiek wspomnisz o tem, hrabino, utrzymywać będą, żeśmy byli razem na schadzce, nie zaś u czarownika.
— Nikt ci nie uwierzy, kochany książę.
— Kto to wie.... kto to wie.... gdyby nie król.
Dubarry skinęła na swoich ludzi, kareta podjechała w zarośla; wsiadła razem z Richelieu’em i zawołała: Do Paryża, ulica Saint-Claude, co koń wyskoczy.