Nazajutrz o godzinie jedenastej z rana, Ludwik XV przeszedł przez galerję swego mieszkania i zawołał głosem suchym:
— Panie de la Vrilliére!
Król był blady i poruszony, a im więcej chciał ukryć swoje uczucia, tem wybitniej malowały się one drganiem nerwowem na twarzy, tak zwykle spokojnej.
Grobowe milczenie zaległo wśród zgromadzonych dworzan. Był pomiędzy nimi i Jan Dubarry i Richelieu, obydwaj udający zupełny spokój i nieświadomość.
Książę de la Vrilliére zbliżył się i wziął z rąk króla kopertę zapieczętowaną.
— Czy książę de Choiseul jest w Wersalu? — zapytał król.
— Jest, Najjaśniejszy Panie, wrócił z Paryża wczoraj, o wpół do trzeciej po południu.
— Czy jest u siebie, czy też w pałacu?
— Jest w pałacu, Najjaśniejszy Panie.
— Proszę mu zanieść ten rozkaz.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1143
Ta strona została przepisana.
LXXXIV
NIEŁASKA