Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1190

Ta strona została przepisana.
LXXXIX
OBIAD U DELFINA

Tego samego dnia panna de Taverney wyszła o godzinie trzeciej ze swego pokoju, bo zwykle o tej porze udawała się do delfinowej i czytywała jej przed obiadem. Ksiądz, dotychczas pełniący obowiązki lektora, usunął się z zajmowanego stanowiska. Andrea była w bardzo pięknej toalecie. Miała na sobie suknią niebieską, jedwabną, rozciętą z przodu, z pod której wyglądała spódniczka biała batystowa, a raczej kilka rzędów falban koronkowych, taka sama kosztowna chusteczka, z przodu nieco otwarta, otaczała jej szyję. Pyszne jej włosy, związane wstążką, spadały w ciężkich splotach na ramiona. Ubierało ją to lepiej, niż wszystkie brylanty, aksamity i pióra, które wtedy były tak w modzie. Przy niebieskim kolorze cera jej wydawała się bledszą jeszcze, a oczy czarne świeciły jak djamenty.
Schodząc, wciągała jedwabne białe mitynki, które nie zasłaniały jednakże alabastrowo-białych, toczonych paluszków.
W pawilonie powiedziano jej, że Marja-Antonina udała się na przechadzkę ze swym budowni-