Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1197

Ta strona została przepisana.
XC
WŁOSY KRÓLOWEJ

Król prowadził pannę de Taverney i dopiero w przedsionku puścił jej rękę, ukłonił się z wdziękiem synowej i przyjął jej ramię. Marja-Antonina poznała natychmiast Andreę. Richelieu ze zdumieniem przypatrywał się baronównie.
— Daję słowo, że los mi sprzyja!
— Droga córko — rzekł król — zapraszam się do was na obiad. Przechodząc przez park, spotkałem pannę de Taverney...
— Nie gniewam się na ciebie, moja śliczna panienko, za spóźnienie, skoro mi w nagrodę króla przyprowadziłaś.
Andrea, zaczerwieniona, jak wisienka, skłoniła się zamiast odpowiedzieć.
— A do djabła!... co to za cudne dziewczę — pomyślał Richelieu — Taverney miał rację, nie przesadził wcale.
Król siedział na zwykłem miejscu i zajadał z apetytem, ale ciągle oglądał się, jakby kogoś poszukiwał.
Andrea zniknęła we drzwiach przyległego bu-