Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1215

Ta strona została przepisana.

O! — zawołała piękna dziewczyna.
— Zabiorę cię więc z sobą, moja śliczna, jestem pewien, żę ci się tam poszczęści. Słówko baronie.
— Słucham.
— Odejdź, moje dziecko — rzekł książę do dziewczyny.
Po jej wyjściu marszałek zbliżył się do barona.
— Jeśli tak nalegam, aby twa córka miała służącą, to dlatego jedynie, że to sprawi przyjemność królowi.
Jego Królewska Mość nie lubi biedy.
— Jeśli tak uważasz, niechże Nicolina jutro się tam uda.
— Pozwól, że zabiorę ją dzisiaj z sobą.
— Owszem. Jednak to podobieństwo do delfinowej niepokoi mnie.
— Myślałem o tem. To podobieństwo zniknie w kwadrans; Rafié postara się o to. Biorę to na własną odpowiedzialność. Napisz tylko do córki, że posyłasz jej pokojówkę, która się nazywa Nicolina.
— Czy koniecznie ma nią być Nicolina, a nie inna?...
— Nieodwołalnie; czy ma dosyć sprytu?
— Hm...
— Pisz więc.
— Natychmiast. — Baron napisał bilecik, który oddał księciu.
— A instrukcje?
— Dam je Nicolinie przez drogę, powierzasz mi ją, co?