Andrea wpadła w smutną zadumę. Jakże strasznie była osamotnioną!... Brat daleko, a ojciec...
Podarła z gniewem list zaczęty, z zamiarem napisania nowego i objaśnienia barona, jak małą wartość mają dla niej fatałaszki. Ale wyobraziła sobie ironiczny uśmiech, z jakim ojciec przyjął jej filozoficzną tyradę i... dała pokój; natomiast, odpowiedziała, co następuje:
„Drogi Ojcze!... W tej chwili właśnie przybyła do mnie Nicolina, którą przyjmuję, jedynie, przez wzgląd na ciebie. Czyż będę bogatszą, a nadewszystko, mniej śmieszną, mając przy sobie tę dziewczynę? Nicolina martwić się będzie, patrząc na moje poniżenie, a przytem nudzić się tu będzie śmiertelnie. Sądzę, że Jego Królewska Mość jest zbyt dobrym i taktownym, aby zwracał uwagę na moje toalety, wiedząc, że nie jestem w stanie sprawić sobie piękniejszych“.
Taką była odpowiedź niewinnej dziewczyny, nie przeczuwającej nawet, co baron w swym liście chciał właściwie wyrazić.
Nicolina więc pozostała w Trianon, wyznaczono jej pokoik, graniczący z pokojem jej pani; za sprytną zaś była na to, aby nie być miłą, skromną i cichą, aby nie przeszkadzać w niczem Andrei.
O pierwszej baronówna udała się do Trianon, wyglądała bardzo zgrabnie, bo Nicolina ubrała ją z niezwykłą starannością.
Subretka pozotała sama. Nic nie uszło jej uwagi, począwszy od łóżka do kominka, wszystko przeszło przez jej badanie.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1224
Ta strona została przepisana.