gnębiony ciężarem zdumiewającego odkrycia. Na chwilę przeraziła go myśl, że umarła. Ażeby się przekonać, ośmielił się ująć ją za rękę: ciepła była i puls uderzał łagodnie. Jednakże ręka Andrei pozostała bezwładna w dłoni Gilberta. Wówczas Gilbert wyobraził sobie, odurzony bezwątpienia tem rozkosznem dotknięciem, że Andrea widzi, że czuje, że odgaduje jego bezmierną miłość; mniemał, biedne zaślepione serce, że spodziewała się jego przyjścia, że milczenie jej było przyzwoleniem, nieruchomość — pobłażliwością.
Wtedy podniósł rękę Andrei ku ustom i wycisnął na niej przeciągły i gorący pocałunek.
Nagle Andrea zadrżała i Gilbert uczuł, że go odpycha.
— Zgubiony jestem! — wyszeptał, wypuszczając rękę dziewczęcia i uderzając czołem o posadzkę.
Andrea powstała, jakby za naciśnięciem sprężyny, oczu nawet nie zwracając na podłogę, gdzie leżał Gilbert nawpół przygnieciony wstydem i przestrachem i nie miał siły prosić o przebaczenie, którego się nie spodziewał.
Andrea zaś z głową podniesioną w górę, podana naprzód, jakby kierowana tajemniczą siłą ku niewidzialnemu celowi, dotknęła, przechodząc, ramienia Gilberta, minęła go i poczęła posuwać się ku drzwiom jakby z trudem i przymusem.
Gilbert, czując że odchodzi, nawpół podniósł
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/123
Ta strona została przepisana.