Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1249

Ta strona została przepisana.

różne sprawy i jaśnie oświecony książę marszałek Richelieu przyjdzie się o nie dowiedzieć.
— Jutro?
— Tak, jutro.
— Ależ w tem mógłbyś mnie wyręczyć, mój Rafté.
— Nie, nie; gdyby Flageot był prostym gryzipiórkiem, mógłbym z nim mówić, jak z równym sobie, lecz od jutra, ten Flageot, ma się stać biczem na króla, — Atyllą — tak, tak, ani mniej ani więcej; nie ubliża więc nawet parowi Francji naradzać się z tak możną osobistością — wszak jest prokuratorem.
— Czy mówisz na serjo?
— Jutro przekonasz się o tem.
— Czy to nastąpi podczas moich odwiedzin u tego Flageot?
— Nie uprzedzajmy wypadków. Dobranoc, książę. Pamiętaj pan: list do pana d’Aligre, a jutro wizyta u Flageot. Ach! adres... stangret wie już, nieraz mnie tam woził.