Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/126

Ta strona została przepisana.
IX
JASNOWIDZĄCA

Balsamo przystąpił do dziewczęcia, które weszło do niego, nie zbaczając na włos z prostej linji, krokiem automatycznym, jak statua komandora.
Jakkolwiek osobliwe było to zjawisko, jednakże Balsama nie zdziwiło bynajmniej.
— Kazałem ci spać — rzekł — śpisz...
Andrea westchnęła, nic jednak nie odpowiedziała.
Balsamo zbliżył się do dziewczęcia:
— Musisz mówić — wyrzekł.
Dziewczę zadrżało.
— Słyszałaś? — zapytał cudzoziemiec.
Andrea skinęła głową potwierdzająco.
— Więc dlaczego nie mówisz?
Andrea przyłożyła rękę do gardła, jakby chciała wyrazić, że nie może wydobyć słowa.
— Dobrze! — siadaj — wyrzekł Balsamo.
Ujął ją za tę samą rękę, którą Gilbert ucałował.