Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1260

Ta strona została przepisana.
XCVIII
GDZIE SPRAWY WIKŁAJĄ SIĘ CORAZ BARDZIEJ

Pani de Béarn, w dwie godziny po opuszczeniu pana Richelieu, zajechała do Luciennes i kazała się oznajmić hrabinie.
W buduarze obok pani Dubarry siedział książę d’Aiguillon, gdy Chon zwiastowała wizytę. D’Aiguillon chciał się usunąć, lecz hrabina zatrzymała go.
— Zostań, książę — mówiła faworyta królewska — w razie jakiej prośby tej starej, możesz mi być użytecznym.
Pani de Béarn, z miną stosowną do okoliczności, weszła do pokoju i siadła na fotelu naprzeciw hrabiny.
— Czy mogę wiedzieć, jaki dobry duch sprowadził panią do mnie? — spytała pani domu.
— O! wielkie nieszczęście!
— Cóż takiego?
— Nowina, która bardzo zmartwi króla.
— Wyjawże ją pani prędzej.
— Parlament...
— A! al — mruknął d’Aiguillon.