— Wejdź.
— List przynoszę.
— Czy Jego Królewska Mość pozwoli?... — spytała Dubarry. — A! mój Boże?
— Co się stało?
— List od pana Maupeou; kanclerz, wiedząc, że masz mię odwiedzić, królu, prosi mnie o wstawienie się za nim do Jego Królewskiej Mości; chodzi o udzielenie mu posłuchania.
— Co więcej?
— Prosić kanclerza! — rozkazała hrabina.
Pani de Béarn chciała się oddalić.
— Możesz pani pozostać. Dzień dobry, panie de Maupeou. O co to idzie?
— Najjaśniejszy Panie — rzekł zcicha, kłaniając się, kanclerz — parlament ci się sprzeciwiał, a teraz niema go już wcale!...
— Cóż to powymierali wszyscy?... Otruto ich arszenikiem?...
— Broń Boże!... Żyją, ale składają urzędy. W tej chwili byli u mnie.
— Sędziowie?... Radcy?...
— Niezadowoleni.
— Mówiłam, że to nie żarty — szepnęła Dubarry.
— To nawet rzeczy poważne — odpowiedział Ludwik XV z niecierpliwością. — Coś postanowił, panie kanclerzu?...
— Przyszedłem wysłuchać rozkazów Jego Królewskiej Mości.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1266
Ta strona została przepisana.