Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1281

Ta strona została przepisana.
CI
LOŻA WOLNOMULARSKA

Rousseau zauważył że ludzie ci porozumiewali się na migi prawie, kilku zaledwie prowadziło przyciszoną rozmowę. Niektórzy milczący kryli nawet twarze w ręce, lub rękawy; widać było kilku nowych przybyszów, bo dawano sobie tajemnicze znaki porozumiewawcze, lecz paru członków stowarzyszenia było znów ciągle w ruchu. Chodzili na palcach i często znikali w drzwiach sekretnych, zawieszonych czarną firanką z malowanemi płomieniami.
Wśród ciszy grobowej odezwał się dzwonek.
Jeden z obecnych podniósł się z ławki i wstąpił na estradę.
Uczynił znany nam już ruch ręką, na który wszyscy członkowie odpowiedzieli w ten sam sposób i oznajmił, że sesja zaczyna się.
Rousseau pierwszy raz widział tego człowieka.
Mówił zwięźle, stylem wytwornym, a zakończył mowę tem, iż zebrano się tu dla przyjęcia nowego członka.
— Niech was to nie dziwi, iż znajdujemy się w miejscu niestosownem, ale cóż, musimy się