Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1312

Ta strona została przepisana.
CIII
CIAŁO I DUSZA

Na ulicy zbliżył się do mistrza Marat; był blady i drżący.
— Mistrzu — spytał pokornie — czy rzeczywiście jestem winny?
— Popełniłeś ogromny błąd — rzekł Balsamo — a co najgorsza, nie przyznajesz się do winy.
— Owszem, wyznaję to z pokorą, że przekonany jestem o słuszności swego postępowania.
— Duma! duma! — szepnął Balsamo — duma szatan zagłady! Ludzie zwyciężają gorączkę u chorego, niszczą zarazę w powietrzu i wodzie, a niebaczni — zostawiają w sercu dumę!
— O! mistrzu, masz złą o mnie opinję. Czyż rzeczywiście jestem tak nędznem stworzeniem, że to, co mi się zdaje wzniosłem, jest w gruncie rzeczy małem? Toż ja tylko żyję myślą, iż kiedyś pomogę ludowi!
— Panie — odrzekł Balsamo — to jedynie mając na względnie, postaram się twe błędy wykorzenić. Zdaje mi się, że dokonam tego w ciągu jednej godziny.