— W ciągu jednej godziny? — spytał chirurg niedowierzająco.
— Tak. Czy możesz mi darować tę godzinę czasu?
— Naturalnie.
— Gdzie się można z tobą widzieć? — Mistrzu, każda godzina, którą mi oznaczysz, będzie dla mnie rozkazem.
— Zatem przyjdę do ciebie.
— Mistrzu, ja mieszkam na poddaszu, przy ulicy Szewckiej — mówił młody lekarz z dumą i fanfaronadą — lecz nie wstydzę się mej biedy; ty, panie, podobno mieszkasz w pałacu.
Balsamo wzruszył ramionami, przypuszczalnie tak patrzałby olbrzym na karła, jak on spojrzał na doktora.
— Będę więc u ciebie na twem poddaszu — dodał z uśmiechem.
— Kiedy?
— Jutro.
— O której godzinie?
— Rano.
— Od wschodu słońca pracuję w teatrze anatomicznym, stamtąd idę do szpitala.
— Otóż chcę tam iść razem z tobą, jeśli pozwolisz.
— Z ochotą, ale śpię bardzo mało...
— Ja zaś nie sypiam wcale — odparł Balsamo — o wschodzie słońca będę u pana.
— Oczekiwać będę cię, mistrzu. Dowidzenia.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1313
Ta strona została przepisana.