— Naturalnie, że nie wie; nie umie zresztą czytać — przerwał Marat.
— Przeczytaj go wpierw, doktorze, ona ci go powtórzy.
Marat rozerwał kopertą i czytał po cichu, a wraz z nim mówiła pani Grivette, drżąc pod naciskiem woli Balsama.
Appelles zrobił swój pierwszy portret i sprzedał go za 50 franków, musimy przehulać dziś te pieniądze w winiarni na ulicy św. Jakóba. Czy przyjdziesz?
Maratowi wypadł list z ręki.
— Widzisz, młody niedowiarku, pani Grivette ma też duszę, która czuwa podczas jej snu.
— I dziwną do tego, duszę, umiejącą czytać, gdy ciało nie umie.
— Bo dusza może wszystko. Spróbować nie zawadzi, gdy odźwierna się obudzi, niechże ci ten list przeczyta.
Marat nie znalazł odpowiedzi, był literalnie przybity brakiem argumentów ze swej strony.
— Ale dowiedzmy się nareszcie, co się dzieje z pańskim zegarkiem.
— Pani Grivette — zwrócił się Balsamo do uśpionej — kto wziął zegarek pana Marata.
— Nie wiem.