Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/135

Ta strona została przepisana.

— Ja je znam; poszukajmy razem, dobrze? zgadzasz się?
— I owszem.
— Może w teatrze jest?
— Nie.
— To w kawiarni na placu ratuszowym wraz z innymi oficerami.
— Nie.
— Może powrócił do swego mieszkania? Chcę ażebyś zajrzała do mieszkania brata.
— Nie widzę go tam. Myślę, że go niema w Strasburgu.
— Czy drogę ze Strasburga znasz?
— Nie znam.
— Mniejsza o to! ja ją znam; pójdźmy tą drogą. Może w Savernie jest?
— Nie.
— To w Saarbrück?...
— Nie.
— Może w Nancy?
— Zaraz, zaraz.
— Dziewczę podniosło głowę; serce ledwie jej me wyskoczyło z piersi.
— Widzę! widzę! — wyrzekła z wybuchem radości. — O! drogi Filip, co za szczęście!
— Cóż się tam dzieje?
— Drogi Filipie! — powtórzyła Andrea, a oczy jej błyszczały radością.