taktownym i honorowym, odpowiedz szczerze z ręką na sercu: Rousseau filozof, Rousseau mizantrop, Rousseau spiskowiec, na dworze królewskim? Toż moi nieprzyjaciele wyśmiewać mię będą do końca życia!
— Nie widzę przyczyny — odezwał się zimno de Coigny — dla którejby filozof Rousseau miał nam odmówić; czyż tak wielkiego człowieka powinny obchodzić czcze gadaniny głupców lub niechętnych? Tembardziej, iż odmówić następczyni tronu, byłoby lekkomyślnością i niegrzecznością.
— To prawda, to prawda — szeptał Rousseau.
— Czyż to resztki fałszywego wstydu? — spytał, uśmiechając się de Coigny. — Można być surowym dla królów, lecz nie być odludkiem? Panie Rousseau, dajesz pan rady ludzkości, lecz przecie nie jesteś jej wrogiem? Zresztą, nawet w takim razie, racz uczynić wyjątek dla dam, w których żyłach krew królewska płynie.
— Ma pan słuszną rację... lecz ja żyję tak samotnie... jestem tak nieszczęśliwy....
Teresa skrzywiła się.
— Nieszczęśliwy... hm... — mruknęła.
— Pomimo najszczerszej chęci udawania, nie potrafię być miłym i wesołym w towarzystwie tak wysoko postawionych osób. Cóż będę tam robił?...
— Wielkim ludziom nie wolno wątpić o sobie; ten, kto napisał „Nową Heloizę“, ma dosyć rozumu, taktu, wykształcenia, aby wiedzieć, jak mu postąpić wypada.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1354
Ta strona została przepisana.