— W chwili, w której dany człowiek zostanie ojcem, zrozumie to moje dzieło, czy będzie magnatem, czy najbiedniejszym z biedaków Być ojcem...
— A ta, panie Rousseau — przerwał niegodziwy książę, — ta pańska „Spowiedź”, toż to prawdziwie ucieszna książka. Ile też, panie filozofie, miałeś naprawdę dzieci?...
Rousseau zachwiał się i spojrzał na swego kata wściekłym wzrokiem, co sprawiło księciu widoczną przyjemność. Roześmiał się ironicznie i odszedł wraz ze swym wychowawcą.
Rousseau pozostał sam i zwolna zaczął przychodzić do siebie, jakby ze snu przykrego zbudzony; usłyszał pierwsze tony orkiestry. Udał się więc do sali i siadł na swem miejscu.
Warjat jestem, podły łotr, skończony głupiec, myślał w duchu, szkoda, że nie powiedziałem temu smarkaczowi:
— To brzydko, aby taki młody książę znęcał się nad starcem.
W tej chwili Marja-Antonina i pan de Coigny rozpoczęli duet. Po męczarniach dla filozofa, nastąpiły tortury dla muzyka, po cierpieniach serca, przyszły katusze słuchu.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1373
Ta strona została przepisana.