budzeniu, iż spokój zadziwił go niezmiernie, przeczuwał coś niezwykłego.
Lorenza sennie patrzyła na niego.
— Proszę, usiądź pan obok mnie — odezwała się w końcu.
— Usiąść? — odrzekł z zapałem. — Ty wiesz, najdroższa moja, iż mam jedno tylko życzenie: życie ci poświęcić.
— Proszę pana, siądź na tem krzesełku — powtórzyła, Lorenza tym samym co pogrzednio głosem.
— Zrobię wszystko, co zechcesz, droga moja.
I siadł obok młodej kobiety.
— Mam prośbę do pana — powiedziała czule młoda kobieta.
— Dziecko najdroższe! — wołał, coraz więcej zachwycony jej zachowaniem się, Balsamo — mów tylko, mów.
— Mam prosić o jedno tylko, lecz tego pragnę gorąco, uprzedzam pana.
— Powiedz, Lorenzo, czego sobie życzysz, choćby mnie to miało kosztować pół życia, uczynię to dla ciebie.
— Kosztować cię to będzie tylko chwilkę czasu, drogi panie.
Balsamo, wzruszony tą anielską dobrocią, przemyśliwał nad tem, coby mogło sprawić przyjemność biednemu dziewczęciu.
— Zapewne pragnie jakiejś towarzyszki — pomyślał — jest to niebezpieczne trochę, ale zgodzę się przez wzgląd na jej fatalne odosobnienie.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1424
Ta strona została przepisana.