Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/149

Ta strona została przepisana.

jakiem prawem dajesz Nicolinie, co dla niej tylko powinieneś mieć teraz. Puść mnie, radzę ci.
Gilbert puścił rękę Nicoliny.
Potem, wziąwszy drabinę i ciągnąc ją ostrożnie, przystawił do pawilonu tak, ażeby dostała do okna Nicoliny.
— Widzisz, co to jest przeznaczenie — rzekła; — drabina, po której prawdopodobnie miano się zakraść do pokoju panny, posłuży poprostu do wyjścia z poddasza Nicoliny Legay. To dla mnie pochlebne.
Nicolina czuła swą przewagę i przyśpieszała gorączkowo chwilę triumfu, jak zwykle kobiety, które nieraz potem drogo opłacają to zwycięstwo przedwcześnie otrąbione.
Gilbert czuł, jak fałszywe było jego położenie i starał się zebrać wszystkie siły do walki, którą przeczuwał.
I, jako człowiek przezorny, przedewszystkiem upewnił się co do dwóch rzeczy.
Po pierwsze, przechodząc pod oknem, ujrzał, że panna Taverney pozostawała wciąż w salonie.
Po drugie, przyszedłszy do Nicoliny, sprawdził, że można było, bez obawy złamania karku, skoczyć ze szczytu drabiny na ziemię.
Pod względem prostoty, pokój Nicoliny nie różnił się od innych mieszkań zamku.
Było to właściwie poddasze, którego mur zniknął pod obiciem szarem z zielonemi floresami. Łóżko drewniane i duża geranja, stojąca w okien-