Ta strona została przepisana.
jąc między panem de Sartines’a dzwonkiem — alboż to mnie można aresztować, mnie?
— A jakimże to sposobem powstrzymasz mnie pan od tego, co?
— Pytasz pan?
— Tak.
— Mój kochany naczelniku policji, bardzo prostym sposobem, oto w łeb ci strzelę.
I Balsamo, natychmiast wyjąwszy z kieszeni piękny pistolet, tak wspaniale inkrustowany i rzeźbiony, jakby wyszedł z pod dłuta Benwenuta Cellini, wycelował spokojnie w głowę pana de Sartines, który pobladł i padł na fotel.
— Tak — rzekł Balsamo, przyciągając drugi fotel i siadając najspokojniej przy naczelniku policji — teraz, kiedyśmy już przy sobie usiedli, możemy trochę pogawędzić.