dowolenia, kiedy podwyżka tych cen przyniesie mu osiem, albo dziesięć tysięcy talarów do kieszeni; ale i to jest mi również wiadome, że przy boku Jego Królewskiej Mości stoi człowiek, który ułatwia wszelkie operacje, człowiek, który jako urzędnik, z natury rzeczy, ma dozór nad wszelkimi zakupami, ładowaniem, transportami, człowiek, który jednem słowem, działa za króla. Otóż, ekonomiści, ludzie nie rozstający się ani na chwilę z lupą obserwacyjną, nie będąc ani głupcami, ani niedołęgami, nie zwracają się wcale przeciw królowi, o nie; tylko przeciw jego zaufanemu, mój kochany panie, przeciw temu urzędnikowi, agentowi, który zarazem urzęduje i prowadzi szachrajstwa dla Jego Królewskiej Mości.
Pan de Sartines był mocno zajęty przyprowadzeniem do równowagi swej okazałej peruki, ale jakoś napróżno.
— Tak, mój panie, zbliżamy się do celu, owóż jak panu było wiadomem, panu, który jesteś naczelnikiem policji, że ja jestem hrabią de Fenix, tak i mnie wiadomem jest, że pan jesteś panem de Sartines.
— Więc cóż z tego?... — odrzekł de Sartines zmieszany. — Tak, jestem de Sartines i cóż z tego?..
— Ależ zrozum pan, pan de Sartines jest właśnie tą kreaturą królewską, tą osobą do rachunków, wypłat, transporów, szachrajstw, tym samym właśnie, który, jużto bez wiedzy króla, już to z jego wiadomością, frymarczy żąłądkami dwudziestu
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1504
Ta strona została przepisana.