Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1521

Ta strona została przepisana.

że panna Andrea nie będzie nigdy kochanką królewską.
— A dlaczego to, hrabio! — krzyknęła Dubarry.
— Dlatego, że ja tego nie chcę — odparł Balsamo.
— O! — zawołała hrabina niedowierzająco!
— Wątpisz, pani?
— Czy nie wolno?
— Nie wątp, pani, nigdy o sile i potędze wiedzy. Uwierzyłaś, hrabino, kiedy ci mówiłem: tak; wierz mi, kiedy ci mówię: nie.
— Więc pan masz na to jakieś środki?...
Wstrzymała się z uśmiechem.
— Skończ, pani.
— Środki, które mogą zniweczyć kaprysy króla, zwalczyć jego fantazję.
Balsamo uśmiechnął się.
— Ja wywołuję sympatje — odrzekł.
— Tak, wiem o tem.
— Pani nawet w to wierzysz?
— Wierzę.
— A więc tak samo nakażę odrazę. Uspokój się więc, hrabino, ja czuwam.
Balsamo wygłaszał wszystkie te efektowne frazesy z takiem przejęciem, że pani Dubarry tylko w takim razie nie byłaby uwierzyła wieszczej sile czarodzieja, gdyby była wiedziała, z jaką gorączkową niecierpliwością myślał właśnie w tej chwili co się dzieje z Lorenzą.
— Tak, hrabio — odrzekła zupełnie przekona-