Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1528

Ta strona została przepisana.

czył mi — na wagę złota — chrześcijańskie dziecko, karmione jeszcze przez matkę; wypuściłem z niego krew, według przepisu: wziąłem trzy ostatnie krople krwi arterjalnej i w godzinę mój eliksir, któremu tylko tej krwi brakowało, był gotów. Odrodzenie moje wtedy cudownie się udało; stare włosy i zęby wypadły zaraz podczas konwulsji, które nastąpiły po przyjęciu tego błogosławionego płynu, ale zęby źle odrastały, wiem o tem, a to dlatego, że biorąc eliksir, zaniedbałem wprowadzać go do gardła zapomocą złotej rurki. Włosy jednak i paznokcie odrosły znakomicie. Byłem tak odmłodzony jakbym miał znów piętnaście lat.
Ale otóż znów dożyłem starości i jeżeli eliksir nów nie będzie gotów, jeśli wkrótce nie znajdzie się w tej buteleczce, jeśli nie dołożę wszelkich starań do tego dzieła, zasoby nauki i wiedzy, zbierane przez cały wiek, przepadną wraz ze mną, i ta wielka, uroczysta, wzniosła tajemnica, którą posiadam, będzie stracona dla ludzkości, która we mnie i przeze mnie dosięga bóstwa.... O!... gdyby mi się miało nie powieść, o!... gdybym się miał pomylić i zawieść, Acharacie, to ty, tylko ty będziesz temu winien. Pamiętaj więc, strzeż się, bo mój gniew będzie straszny!... straszpy!...
Gdy starzec kończył te słowa, pochwyciły go jakby konwulsje, po których nastąpił silny atak kaszlu.
Balsamo otoczył go natychmiast najtroskliwszą opieką i staraniami.